Czyżby zapoczątkowany przez
"Avatara" szał na filmy 3D powoli przemijał? Od czasu premiery widowiska
Jamesa Camerona zaledwie kilka filmów zrobiło prawdziwy użytek z możliwości nowego formatu (
"Grawitacja",
"Hugo i jego wynalazek"). I wygląda na to, że widzom znudziła się technologiczna nowinka oraz zalew filmów na siłę konwertowanych do 3D.
Prezes firmy IMAX, Richard Gelfond, zapowiada, że w USA sieć kin będzie emitować więcej cyfrowych wersji 2D hollywoodzkich filmów. Powodem takiej decyzji jest "wyraźna preferencja" amerykańskich widzów, którzy częściej wybierają filmy w 2D.
Chwilowo imaksowym hitem jest
"Dunkierka" Christophera Nolana - ale to film nakręcony tylko w wersji dwuwymiarowej. Co ciekawsze, kiedy w październiku do IMAXA trafi
"Blade Runner 2049", film będzie wyświetlany tylko w wersji 2D.
Firma zamierza też skupić się na wyświetlaniu produkcji nakręconych przy wykorzystaniu jej technologii. Filmy, które zostały jedynie przekonwertowane do imaksowego formatu w postprodukcji, będą wyświetlane w kinach sieci zaledwie w premierowym tygodniu. Wszystko po to, by zrobić więcej miejsca na dłuższą emisję filmów nakręconych kamerami IMAX - filmów w rodzaju
"Dunkierki" czy nadchodzącego
"Avengers: Infinity War".
Po której stronie starcia 2D kontra 3D jesteście?