Chodzi o ocenę tego filmu, oczywiście. Jest to film będący arcydziełem. Zawarto w nim sedno istnienia istoty ludzkiej. Ocenianie tego filmu oceną słabą jest brakiem szacunku dla fundamentalnych wartości, które Drzewo życia przekazuje. Mam nadzieję, że opamiętają się państwo i obejrzawszy film po raz kolejny dostrzegą jego piękno. Dziękuję Państwu za poświęcenie chwili na wysłuchanie mojej osoby.
Agregat.
Całkowicie popieram! Ten film ukazuje cos niesamowitego! Pokazuje to co jest najwazniejsze
Osobiście jestem przeciwieństwem głównego bohatera i doskonale rozumiem zawarty w filmie przekaz. Uważam, że ludzi w mniejszym lub większym stopniu podobnych do O'Briena powinno się wręcz piętnować, przede wszystkim dla dobra dzieci, które były przez niego terroryzowane, choć według niego wychowywane - dziecku należy dać przestrzeń do popełniania błędów, aby mogło się na nich uczyć. Ten człowiek cierpiał na chorobliwy perfekcjonizm i chciał podporządkować sobie całe otoczenie. W stopniu w jakim było to ukazane na filmie występuje zapewne bardzo rzadko. Film jest okrutnie depresyjny i w takiej formie nie powinno się go w ogóle oglądać. Niska ocena mnie nie dziwi, ponieważ dla przeciętnego człowieka film jest zbyt melancholijny, żeby nie powiedzieć nudny. Z powodzeniem można było wyciąć 30-40 minut bez utraty na wartości, a film stałby się choć trochę bardziej dynamiczny i zyskałby na oglądalności. Ludziom którzy posiadają serce polecam życie zgodnie z własnym sumieniem, a nie będą musieli czerpać z mądrości zawartej w filmie.
P.S. Niestety moja ocena również wpłynie negatywnie na średnią.
Wielu osobom wydaje się, że "posiadają serce" mimo że całe życie postępują źle. Człowiek nie jest w stanie ocenić swojej dobroci.
Pięknie rozpisałeś się na tema t filmu, wykazujesz się wiedzą o tym jak prawidłowo używać naszego języka ojczystego, toteż niezwykle mnie dziwi fakt oceny 2/10. Rozumiem, że film może kogoś znudzić ale na Boga, ten film ma jednak więcej plusów niż minusów więc oceniłeś go według mnie zbyt surowo.
Tyle, że głównym bohaterem jest Jack a nie jego ojciec.. Poza tym dla mnie własnie film trwa akurat tyle ile powinien chociaz sceny końcowe ukazujące matke Jacka z jakimis kobietami to troche takie nieporozumienie, chyba, że ukazuje on poprzez nie dobroc, łagodnośc..
"Z powodzeniem można było wyciąć 30-40 minut bez utraty na wartości, a film stałby się choć trochę bardziej dynamiczny i zyskałby na oglądalności."
Własnie dlatego szanuję Malicka, że tego nie zrobił. Nie dostosował się, do stymulowania tępej masy akcją, tylko wypuścił film zgodnie ze swoją wizją, tak samo jak Bowie teledysk do Blackstar. Czasami nie chodzi o maksymalizację zysków, zwłaszcza jeżeli artysta tego nie potrzebuje. Dostosowywanie się do społeczeństwa jest pseudoartyzmem
może i piękno w nim jest. ale film sie niemiłosiernie dłuży. nie wiadomo tak naprawdę o co chodzi i jaki jest sens, cel tego wszystkiego. parę ładnych zdjęć kosmosu jeszcze nie oznacza, że film jest dobry. myślę, że do arcydzieła to mu naprawdę daleko. film jest tak pokrętnie zmontowany, że naprawdę trudno załapać o co w nim chodzi. kto umarł, kiedy, dlaczego? jaki cel mają te szeptane pytania przez cały film? może rzeczywiście da się zrozumieć go za drugim czy trzecim razem, tylko kto by marnował na to czas.
Popieram w pełni, ja nie dałam rady obejrzeć nawet jeden raz, ale może kiedyś do niego wrócę, chociaż wątpię. Tylko tych aktorów mi żal.
Nie rozumiem, jak możesz oceniać film, którego nie dałeś rady obejrzeć, tj. nie obejrzałeś go? Ocena dotyczy tego, co się obejrzało..od początku do końca..
Również popieram. To, że kwestię się wypowie po cichu w tle spadającej komety, nie znaczy, że jest mądrzejsza. "Szukam Cie...", "To było dawno...", "Przejście dla pieszych...". Wystarczyłoby dać w filmie kilka dobrych dialogów zamiast tego. Film zdecydowanie przeintelektualizowany i jeśli miał być w stylu Bergmana, to niestety nie wyszło. Nie zmienia to faktu, że zdjęcia, muzyka, etc. podnoszą wartość obrazu jako całości.
Widać nie oglądałes uwaznie.. Umarł brat Jacka- R.L. Nawet widać to po tym jak witaja sie z nim rodzice- głównie matka. Poza tym ojciec mówi, że go uderzył- a jedyna scena gdzie uderzył, któregoś z synów to wtedy gdy R.L kazał mu sie zamknąć..
Popieram w 100% ... Gdy trzeba zastanowić się i pomyśleć nad fabułą filmu to od razu ocena jest strasznie zaniżona
Niektórym nie wystarczyłoby, gdyby ktoś wyciął sobie serce i podał mu na dłoni.
Cieszę się, że są głosy takie, jak Twój. Dodaje to otuchy.
Osobiście uważam, że przesłanie filmu/zrozumienie jest intuicyjne. Jak widać po ocenie filmu, wielu ludzi go nie rozumie.
Jeśli początkowe słowa o dwóch ścieżkach życia nie skłonią kogoś do zastanowienia, nic chyba temu nie podoła. I ten film tak jak i wiele innych rzeczy w życiu tych ludzi nie będą zrozumiane. Brak miłości. Coraz więcej ludzi nie potrafi kochać. Kochają tylko swoje odbicie w czyichś oczach. Może na starość dostrzegą, jak żyli. A może nie. Zasługują na współczucie. Choć jednocześnie to przerażające.
"Świat schodzi na psy.
Ludzie są coraz bardziej zachłanni.
Chcą cię dostać w swoje ręce.
Siostry nauczyły nas, że są dwie ścieżki przez życie: ścieżka Natury i ścieżka Łaski.
Musisz wybrać, którą podążysz.
Ścieżka Łaski nie wiedzie do samozadowolenia. Godzi się z upokorzeniem, zapomnieniem, niechęcią. Godzi się ze zniewagami, krzywdami.
Natura dąży jedynie do samozadowolenia. I aby zadowalali ją inni. Lubi ich tyranizować. Aby wszystko było tak, jak chce. Znajduje powody do strapienia, gdy cały świat wokół się raduje i zewsząd emanuje miłość.
Tylko kochając można być szczęśliwym.
Jeśli nie będziesz kochał, twoje życie przemknie niezauważenie.
Czyń dobro.
Zachwycaj się.
Nie trać nadziei."
To jest perła i arcydzieło w swoim gatunku. Jeden z najmądrzejszych filmów ostatnich czasów. Może źle się stało, że trafił do tak szerokiej dystrybucji.
Pytam bez ironii: a co w nim mądrego? Mam wrażenie, że ilość kaznodziejskich wstawek na minutę w tym filmie przechodzi wszelkie normy i naprawdę nie potrafię dostrzec w nim jakiejś wyjątkowej mądrości.
Świetne zdjęcia i muzyka i to dla mnie tyle.
Twój komentarz został napisany już dawno, ale chciałabym odpowiedzieć Ci na pytanie. Zatem, "co w nim mądrego?". Film pokazuje jak człowiek jest w stanie poświęcić się dla swojej pozycji społecznej, zaspakaja swoje chore ambicje w przeróżny sposób. Tutaj Pan O'Brien chciał zabłysnąć chociaż przed dziećmi i żoną (która z resztą się go bała), bo tylko wśród nich mógł czuć się wyższy. Sam zauważył, że w życiu nic nie osiągnął. Dążył do doskonałości (zostało to powiedziane nawet w filmie), chciał by wszyscy go podziwiali, bo był niedowartościowany. Czuł, że jest nikim i nie umiał tej myśli zdzierżyć. W końcówce filmu słychać głos jego żony, kiedy mówi coś w stylu, że bez miłości nie ma życia, że tak naprawdę jest ono wtedy wegetacją. Jej mąż nie umiał kochać i chyba starał się, by bliskie mu osoby także go nie kochały. Film odpowiada również na pytanie "jaki jest sens życia ludzkiego?". Tak naprawdę nie ważne jest kim będziemy, tylko jak je przeżyjemy, czego się nauczymy. Rzeczywiście w filmie roi się od "kaznodziejskich wstawek", lecz nie to jest tutaj najważniejsze. Smuci mnie tak niska ocena...
Dziękuję za tak sensowny i wyczerpujący komentarz. Skoro Ty w ten sposób widzisz ten film, to może rzeczywiście jest w nim jakiś głębszy sens.
Podejmę wysiłek i spróbuję obejrzeć go ponownie...I jeszcze raz dziękuję:)
Wszystko, co opisałaś jest zauważalne na pierwszy rzut oka. Pytanie, czym ta historia i treści różnią się od setek innych pretensjonalnych produkcji? Twój komentarz równie dobrze mogłoby być opisem bajki Disneya... Na czym polega "głębia" "Drzewa życia"? Oglądałam ten film i przez cały czas miałam wrażenie, że albo coś mnie omija, albo to chłam w złotej ramie...
Jestem skłonna obejrzeć jeszcze raz, może uważniej, ten film, o ile ktoś mądrzejszy ode mnie wskaże mi, dlaczego miałabym to robić?
Co masz na myśli pisząc "pretensjonalna produkcja"? to nie jest dobre określenie według mnie. Poza tym, jeżeli dostrzegłaś wszystkie te elementy to po co miałabyś oglądać ten film ponownie. Zauważyłam, że wielu ludzi ma tendencję do nadinterpretacji (?). Fenomen "Drzewa Życia" polega na zilustrowaniu w jak najbardziej skrajnej formie sposobu ludzkiego myślenia i zachowań, które są nam wpajane od małego. Główny bohater jako głowa rodziny (symbol pewnych zasad, które oddziałują na społeczeństwo i je zastraszają), dzieci-czyli społeczeństwo, które czuje się źle musząc tych zasad przestrzegać i mając świadomość życia w głupocie, jaką one gwarantują (lecz powoli tym nasiąkają i w końcu zostają "zmielone" przez system, bo taki stan rzeczy staje się normą) i matka- ludzie świadomi, lecz bezsilni wobec tego co się dzieje, słabsi (gdyż jest ich mniej i nie mają mocy sprawczej, są uzależnieni od tych zasad, a nieprzestrzeganie ich bądź próba ich podważenia kończy się dla nich fiaskiem). Właśnie chodzi o to, że to produkcja bardzo uniwersalna i każdy może interpretować ją na swój sposób. Jeżeli dla kogoś jest to zwykłe przedstawienie ludzkich zachowań i pokazanie jak biedna jest rodzina posiadająca ojca tyrana, to rzeczywiście można stwierdzić, że to "chłam w złotej ramie". Ale czy przypadkiem taki "ojciec tyran" nie znajduje się w życiu każdego z nas?
Dziękuję, Muba.
Z mojego punktu widzenia chodziło o przedstawienie różnych typów postaw w kontaktach międzyludzkich. Wiesz, osobowość uległa, ustanawianie hierarchii, czy coś w stylu Efektu Lucyfera (władza/ presja rodzi uległość i odwrotnie). Zastanawiałam się też, czy film ma może na celu podważenie powszechnie uznawanych obecnie wartości i postawienie pierwotnego "przetrwają najsilniejsi" na piedestale. I forma tego filmu nijak nie przystawała do treści, przerosła ją i zmiażdżyła pustymi pytaniami. Dlatego nazwałam ten film pretensjonalnym.
Dla mnie to zbyt oczywiste treści ubrane z zmanierowaną formę, które dla mnie jest nie do przyjęcia (przewinęłam dobre 10 minut zdjęć natury, kosmosu).
Twój sposób interpretacji jest ciekawy, o wiele ciekawszy dla mnie niż moje własne. Niestety nadal jednak nie rozumiem, co jest nie tak z twórcami tego filmu, że katowali widza 130 minut kulawą narracją. Zrozumiałabym, gdyby tej skali wyolbrzymianie było karykaturalne, coś na poziomie humoru Tarantino, na granicy absurdu... Ale mam wrażenie, że nie jest to krzywe zwierciadło, tylko czysty, niezrozumiały patos. Mylę się?
Myślę, że wszystko zależy od punktu widzenia, sposobu interpretacji, tego za co odbiorca ceni sobie film i jakie wartości w nim zauważa :) Szczerze mówiąc, "Drzewo życia" oglądałam już dawno. Nie wiem jak bym go odebrała na dzień dzisiejszy, ale i tak uważam, że jest to film wartościowy.
Myślę, że nie chodzi o to, by postawić na piedestale "przetrwanie najsilniejszych", ale bardziej bezsens działań tego typu. Wnioskuję to po (chyba) ostatniej scenie, gdzie wszyscy spotykają się w tym samym miejscu Poza tym owe przetrwanie najsilniejszych jest ukazane w zbyt mocno karykaturalnej formie, by mogło nieść za sobą właśnie taki przekaz. A co do zdjęć natury i kosmosu, to się zgodzę.
Mądrość to uszanowanie innego zdania... Nisko ocena nie znaczy o niezrozumieniu, a świadczy o tym, że się nie podobał, że do mnie nie dotarł... Za dużo bozi w nim...
Ten film nie zostanie zapomniany. Ludzie się o niego upomną, tylko muszą jeszcze trochę dostać w dupę, by poczuć o co chodzi.
przez twoj komentarz sciagnolem i odpalilem. 20 minut wytrzymalem. nie pisz juz komentarzy prosze cie. dalem jedyneczke chyba pierwszy raz w historii. jak ktos lubi katolityczne pier doly to polecam.
Trochę tolerancji obmierzły krytykancie, odpal sobie lepiej jakiego pornosa znawco sztuki.
Jesli ktos w Boga wierzy to nie bedzie to dla niego takie straszne.. Poza tym jesli ktos tak jak Ci chłopcy był zmuszany do przestrzegania zasad wbrew sobie to po prostu bedzie to dla niego podobne przeżycie i to zrozumie, chyba, ze do tej pory tylko uwaza, ze to tylko głupi wymysł i tyle nie starajac sie chocby zastanowic, a jesli nawet to zrobił i nadal twierdzi, ze to głupota to ok, kazdy ma prawo do wałsnego zdania, z tym, że ja nie rozumiem dlaczego cała wiare sie sądzi za zachowanie ilus ludzi.. chyba jednak ludzie sa rózni a wierzyc mozna wg własnego sumienia..
Ja po obejrzeniu żałuję tylko jednego... że najwyższa możliwa do wystawienia ocena to 10, bo bałbym więcej. ARCYDZIEŁO
Taki dobry ten film ?
Bo jak patrze na ocene to chyba nie ....
nawet mnie nie zaciekawil bym go obejrzał ..
Sully_Avatar, ten film jest stworzony dla dość wąskiego grona odbiorców (chodź został dany do szerokiej dystrybucji co wg. mnie było błędem), ale czy Tobie przypadnie do gustu nie przekonasz się dopóki nie spróbujesz. Jeśli najważniejsza dla Ciebie jest fabuła, spójność, to się zawiedziesz. Największym atutem filmu jest nostalgiczny klimat jaki tworzy. Ja utonąłem w obrazach, muzyce. Działa strasznie wyciszająco. Nie jest przesycony dialogami, chłonąc widoki wędrowałem myślami i była to piękna podróż. Poruszająca we mnie struny o których istnieniu dawno zapomniałem. Film bardzo bardzo w moim guście. A dziś oglądam "Fontannę". Ponoć sie nie zawiodę.
Dokładnie. Ocena "Niezły" do tak dobrego filmu jest dużo za niska. Osobiście oglądałem go w szkole niestety nie od początku lecz od momentu narodzin, ale zamierzam nadrobić ten początek. Jeżeli dla was (userzy niżej) to gniot, to szkoda słów.
Czy warto jednak bo nam powiedziano , ze od momentu narodzin warto dopiero go oglądać.