Jak zostałem gangsterem wciągnął mnie, od samego początku, do samego końca w treści, plus muzyka, absolutna truskawka na torcie.
Z wielkim apetytem zasiadłem do oglądania historii Nikosia.
Wszystko powinno być udane, wszystko, poza filmem.
To, co w "Jak zostałem Gangsterem" było bardzo dobre - oprawa muzyczna - W Nikosiu kompletnie się rozjechało.
Żadna postać do mnie nie przemówiła. Chociaż znam życiorys Skotlarczaka dobrze, to nie mam pojęcia o czym jest ten film.
Potencjał aktorski głównego bohatera zniknął. Walden miał w sobie to coś, czego nie można zapomnieć, o Nikosiu nie ma sensu pamiętać.
Pisząc ten komentarz, jestem bardzo zmęczony, tak, jak zmęczył mnie ten film.
Tu bardziej chodzi o to że Polacy to smutny naród i im takie filmy jak o Nikosiu się nie podobają, kolorowy, roześmiany...Polacy to kraj smutnych i posępnych ludzi więc nie czują tego klimatu. Lepiej do nich przemawia bohaterów z poprzedniego filmu Kawulskiego, smutny jak oni, posępny, wiecznie wkurzony na coś...o tak. To pasuje do Polaków idealnie, więc tamten film pokochali.
Dla mnie największym minusem jest to, że ten film dzieje się gdzieś poza miejscem i czasem. Mamy napisane w rogu ekranu, który to rok i co to za miasto, ale tego nie widać zupełnie. Kilka razy błysnęły dźwigi ze stoczni, ale to za mało. Jak masz klub w Orłowie, no to musi być molo, kamienice w Gdańsku czy budynki z pomarańczowej cegły. W tym filmie w ogóle statystów nie ma, wszystkie sceny dzieją się w pustych pomieszczeniach randomowych, nie ma w ogóle nic ulicy, jak policja zawija Nikosia o pościg jest przez jakiś las polną drogą, zamiast konkretnie miastem i aresztowanie z gapiami w tle - to by był klimat, a tutaj lipa. Zamiast na utwory hajs powinien pójść na scenografię.
No i oczywiście mamy sporo bezsensownych scen. Po co lanie do zepsutego pisuaru? Po co nawet ta scena samobójstwa, skoro ona i tak została powstrzymana?
A także dziwią mnie zmiany co do faktycznych wydarzeń, gdzie pierwsza żona zmarła przy porodzie, podobnie siostra też nie popełniła samobójstwa ot tak bez powodu, dziwne zmiany.
Ale film bardzo fajny oczywiście.
No też odczułem to powierzchowne potraktowanie Trójmiasta. Ale samo w sobie to chodziło jednak o przedstawienie Nikosia jako gangstera dawnych czasów, na tle Pershinga, morderców i ćpunów. Troche tak jakby kończył w czasach, w których nie chciał tak naprawdę istnieć i funkcjonować.
Tutaj Kawul też trochę nie trafil, bo akurat z Pruszkowa i okolic to Pershing był również gangsterem - gentlemanem, o ile można tak to ująć, i to nie on był twarzą brutalnego świata, którego nie ogarniał Nikoś.
A scena z psem yo granuca żenady. "Jak zostałem.." pokazał potencjał, "Jak pokochałam.." się nomen omen zes.ał
A wy widzieliście plansze przed rozpoczęciem filmu, gdzie jest napisane, że to historia luźno oparta na życiorysie Nikosia, a nie przełożenie jego życia 1 do 1?
Chyba nie widzieli....Jakoś mam takie dziwne wrażenie jakby co niektórzy oceniali "historie" w tym filmie (na dodate luźnie opowiedzianą) przez pryzmat obecnych czasów. Choćby taki pościg...to co? Miał być nagrany na wielopoziomewej autostradzie, pośród set aut?Strzelanina, wybuchy? Pościg jak w Matrixie albo Johnie Wicku:P
Mnie się ten film podobał...Włosok w roli Nikosia też, pomimo tego, że nie lubie go jako aktora.
Oglądało się to jak teatr telewizji przez ujęcia tylko w pomieszczeniach. Tez nie wiem o czym był ten film bo dzieje się wszystko i nic, lata 90te w połowie pominięte. Odkad nikos strzelił pierwszego szczura koksu , serial to deliryczny seans przemiany duchowej głównego bohatera. Niewiadomo o co chodzi z grubsza prócz tego ze cpie - raz sam raz z silvio a raz z kochanka. Tragedia ten film
faktycznie, po obiecującym początku wszystko się rozłazi, traci tempo, pojawiają się dłużyzny i niepotrzebne splątanie wątków, zdecydowanie nie jest to niestety "Jak zostałem gangsterem II" :-(
mnie bardzo irytowało to gadanie aktorów do kamery strasznie niepotrzebny i debilny zabieg, przez co czułem się jakbym oglądał jakiś skecz reklamowy