Generalnie, "pani prowadząca" to człowiek bardzo starego typu - typowa zakała wykonująca "wyuczony zawód". Dziś ludzie są WIRTUOZAMI - ktoś wspaniale pisze bloga (choć "akademiów" w tym zakresie nie kończył), ktoś wspaniale ratuje upadające knajpy (choć jest po ASP), ktoś kręci wspaniałe i zabawne filmiki na youtube. Ktoś, kto właśnie leży obok mnie, wirtuozowsko projektuje meble dla dużej firmy, mimo iż kończył ogrodnictwo. A co "wspaniale" robi główna bohaterka? "Wspaniale" czyta z kartek cudze nieśmieszne żarty? Nie umie ani jednego choćby utrzymać w głowie, nie mówiąc już o tym, by WZIĄĆ z własnej głowy? Dysponując potężną ekipą, nie jest w stanie niczego ciekawego wymyślić? Bo co, jak w latach 60-ych nauczyła się czytać żarty z kartek, tak poprzez zasiedzenie stała się jakąś "ikoną", a de facto niereformowalną zakałą? Cóż, zapewne w latach 60-ych była jakimś zjawiskiem. Ale czas biegnie, świat się zmienia, obecnie dookoła pojawili się ludzie, którzy robią to samo, tylko lepiej, szybciej, zabawniej. I często za darmo, w ramach hobby, często jednego z wielu różnych hobby. Oczywiście, taką "bohaterkę" można skonfrontować z kimś, kto kręci filmik o wąchaniu psiej dupy albo "żartuje" o sraniu po kątach na przyjęciach - tyle że jest to chwyt poniżej pasa, bo takie "porównania" zostały dobrane celowo, aby pokazać nam intelektualną wyższość głównej bohaterki. Nie mówiąc już o tym, że twórcy filmu na siłę zaklinają rzeczywistość, utrzymując, że telewizorem i jego programami żyje cały świat. Tymczasem świat telewizji coraz mniej oddziałuje na rzeczywistość, jakby ktoś tego procesu zatrzymać nie próbował.