Brak rozpoczęcia i słabo zaakcentowane zakończenia – praktycznie samo
rozwinięcie, a co za tym idzie brak jakiejkolwiek dramaturgii, kulminacji,
narastania czegokolwiek – wszystko na jednym poziomie.
Dużo gadania i dreptania –strasznie tego nie lubię. Film przegadany,
podczas którego nawet na chwilę nie można odpocząć i w spokoju się
przyjrzeć bohaterom.
Praca kamery oraz montaż strasznie irytujący. Aktorzy niepowalający,
dialogi w stylu serii z karabinu – jeden za drugim, jeden goni drugi –
jakby to był wyścig o to, który bardziej zabawny i błyskotliwy. Na dłuższą
metę męczące.
Pomijając subiektywne odczucia dotyczące niezadowolenia z seansu, z ręką na
sercu musze przyznać, że to porządny film zawierający naprawdę ciekawe
obserwacje relacji mąż-żona.
Napiszę jedynie, że brak rozpoczęcia i zakończenia w tym przypadku bardzo mi się podobał.
Pozbyto właśnie się zbędnej dramaturgii i wyszło, moim zdaniem, coś niemal idealnie w mój gust się wpasowującego.
Najlepszy film Allena jaki widziałem do tej pory.
Film faktycznie przegadany, ale tym mnie urzekł - lubię skupiać się na poszczególnych wątkach na maksa, a dopiero po filmie przemyśleć postępowanie wszystkich postaci. Jak zwykle dużo powikłań, prawie każdy z każdym, jak to często u Woody'ego bywa, ale za każdym razem w takiej mieszance serwuje nam inny problem w relacjach partnerskich. Podobało mi się wplecenie fragmentu 'dzieła' w film oraz kadrowanie - nieskoordynowane, chwiejne, a często mnie takie irytuje + wstawki rodem z gabinetu terapeuty rozluźniające akcję.