Wczoraj był w telewizji film o synu słynnego Inspektora Clouseau z Roberto Beninim. Sam Benini jest niewątpliwie dobrym aktorem, ale
myśle, że jakiekolwiek naśladownictwo, tudzież kontynuacja GENIALNEJ kreacji Petera Sellers'a jest z góry przegrana, trzeba by stworzyć odrębny film, nie wiązać go z poprzednimi by miał szanse zaistnieć.
Pitera Sellers'a z jego "śmiertelnie" poważną nieudacznościa, gapowatościa i roztargnieniem, gdzie zupełnie kretyński plan był w jego najgłebszym przekonaniu poprostu genialny - śmieszyły do łez.
Film "Party" jest dla mnie wyjątkowy.
Nie ma tu pomysłowego inspektora, jest za to zrelaksowany, "obiecujący " hinduski aktor.
Najzabawniejsze są dla mnie dwie sceny:
- z planu filmowego, gdzie zupelnie niechcący, oczywiście, siada na zapalnik by zawiązać sobie but, zapalnik, który był kluczowym szczegółem planu filmowego, z którego oczywiście po siądnięciu nici.
- z przyjęcia, gdzie na oczach wszystkich gości, a przede wszystkim grającej na gitarze uroczej Francuzeczki, z która nawiązują nić szczerej sympatii, wykonuje przedziwne i przezabawne ruchy męczony pełnym pęcherzem w drodze do toalety.
Jego naturalność, autentyczność, nieudaczności uroczo rozbrajająca powaga, są NIEZASTĄPIONE!!!
Szkoda, że już nam nic nie zagra!!!!!!!!!!!!
Pozdrawiam serdecznie wszystkich fanów Petera Sellers'a
ja owszem, ubóstwiam sellersa, ale w tym filmie uwielbiam drugoplanową rolę kelnera, który z godziny na godzinę robi się coraz bardziej pijany.
długie sekwencje z jego przechodzeniem wokół stołu są po prostu boskie, a finał dziejący się za wahadłowymi drzwiami wyciska mi łzy ze śmiechu.
no i zapach kawioru - zapach kawioru na ręce też jest niezły. jako dziecko nie rozumiałem tego dowcipu zupełnie.