Problem z lekturami polega na tym, że młodym ludziom wciska się je na siłę, oraz nie rozmawia się o nich w kontekście czasów, w których były pisane.
Weźmy takiego "Antka". Bolesław Prus napisał go w czasach totalnej ciemnoty, kiedy ludzie wierzyli w zabobony, a władze we wsi miał znachor. Prus napisał te nowelę, by walczyć z ta ciemnotą. To było wtedy ważne i pilnie potrzebne. A dzisiaj? Dziś prawie nikt nie wierzy w zabobony. Nie trzeba z nimi walczyć. Dlatego trudno jest docenić wagę tej opowieści. Bo ona juz swoje załatwiła, w swoim czasie. Dziś jest głównie pamiątką, po tamtej walce.
Podobnie z "W pustyni i w puszczy". Chyba każdy powie, że ta książka wykańcza psychicznie swoimi rozbudowanymi opisami krajobrazu. dzisiejsi uczniowie narzekają, psioczą i nie chcą tego czytać. Dlaczego? Bo dziś oglądamy Afrykę w albumach fotograficznych, filmach z National Geographic. Nikt nie chce się męczyć z czytaniem "opisów krajobrazu". Ale w tamtych czasach telewizji nie było, więc Sienkiewicz chciał pokazać Polakom Afryke ze szczegółami. A ludzie czytali i byli zachwyceni.
Albo na przykład "Krzyżacy". Gdyby nie ta trylogia, skąd dowiedzielibyśmy się, jak wyglądała wtedy Polska i życie zwykłych ludzi? Nie dowiedzielibyśmy się o rozległych lasach, o porywczości honorowych rycerzy i o tym, że taki Zbyszko z Bogdańca, to w sumie był taki sam narwany chłopak, jak Ty czy Ja w wieku młodzieńczym. Nie dowiedzielibyśmy się tez o świństwach, jakie wyczyniali zakonnicy krzyżaccy. jacy to byli wredni i zakłamani ludzie. Bo podręczniki historii tak barwnie i obrazowo tego nie opowiadają.
Jeśli spojrzeć na lektury, jak na "filmy dokumentalne" z tamtych czasów, wszystko nabiera sensu. I przychodzi ochota, żeby coś poczytać.
Bo na przykład taki Jan Kochanowski. Co on robił? Pisał bloga lifestylowego. Tyle że rymowanego.
Sam bym lepiej tego nie ujął :D
Druga kwestia jest taka ze dobrze by było gdyby szkoły mieszały na przemian literaturę współczesną z literaturą klasyczną, myślę ze gdyby starano się wprowadzić coś przystępniejszego dla współczesnego odbiorcy do szkół to być może czytelnictwo wśród społeczeństwa nie zanikałoby tak bardzo jak obecnie.
A w dużej mierze młodzież zraża się do samej literatury tylko dlatego ze jedyna z jaką ma kontakt to taka która ich nudzi i doprowadza do frustracji - oczywiście, warto i czytać takie trudne lektury by poznawać przeszłość i mentalność ówczesnych ludzi, ale nie warto od nich zaczynać przygody z czytelnictwem, a tym bardziej rzucać na głęboką wodę młodziaków którzy są negatywnie nastawieni do książek.
Tekstem o Kochanowskim i blogu lifestylowym rozwaliłeś mnie na łopatki :D
P.S. A co do ogółu wypowiedzi to jak najbardziej się zgadzam :)
Zazdroszczę Ci tego że w szkole przerabiacie takie lektury, a mogłem nie przejść kilkanaście razy w szkole i bym może też to czytał. ;)