Zaczynało się słabo. Ale właśnie skończyłem i uważam, że to był najlepszy sezon.
Nie był intensywny i przerażający, jak 2.
Nie był tak świeży jak 1.
Był dla mnie dogłębnie poruszający. To jak znakomicie za pomocą metafory "freaków" twórcy serialu ukazali mechanizm, ból, cierpienie i konsekwencje społecznego wykluczenia, segregacji, nietolerancji, odrzucenia innych od większości - mnie oszołomiło.
Znakomita Jessica Lange, Angela Basset, Sarah Paulson i Finn (Dandy).
I obok sezonu 2 najlepiej zarysowane postacie, najlepsze zwroty akcji.
Arcydzieło.
Zgadzam się z Tobą. Ten sezon był naprawdę świetny i ciekawy, choć inny niż pozostałe.
Jak dla mnie też najlepszy sezon. Nie rozumiem tych wszystkich zarzutów, jakoby miał być najgorszy.
Dokładnie, dla mnie też to najlepszy sezon! Smutny, ludzki, świetna postać Elsy Mars.
Podpisuję się pod każdym słowem tego komentarza. Obejrzałam go w ten weekend po 7 latach od premiery i jestem totalnie poruszona. Po drugim sezonie, który ma u mnie miejsce pierwsze, sezon czwarty jest na drugim.
Sezon drugi był bardzo dobry, ale wrażenie psuje końcówka, totalnie z dupy... Jakiś małżeński trójkąt, ufo. A Freakshow był kompletny, równy, miał świetne zakończenie.
Dla wszystkich wielbicieli tego sezonu, genialne "Gods and Monsters" w wykonaniu Jessiki Lange:
https://www.youtube.com/watch?v=xx4K9i1Jj9U&list=RDxx4K9i1Jj9U&start_radio=1